Czy wiesz, co to znaczy ból, cierpienie, samotność... Nie? Więc, opowiem ci...
Azyl. Dom. Nie wiem jak jeszcze inaczej mogłabym określić to miejsce. Wstałam dziś o 5:30, jak zawsze. Chwyciłam torbę i upewniłam się, że wszystkie moje współlokatorki śpią. Wymknęłam się do pokoju wspólnego a stamtąd wyszłam na korytarz. Gdy byłam już na 7 piętrze, 3 razy przeszłam koło pustej ściany skupiając się na tylko jednym słowie; "Dom". Jak otworzyłam oczy, zauważyłam drzwi. Po wejściu do środka, Drzwi zniknęły tak szybko, jak tylko się pojawiły.
Wnętrze było to samo, niezmienne. Ściany miały kolor ciemno-bordowy a sufit był w odcieniu ciemno-złotym. Przy lewej ścianie był wbudowany kominek, w którym wesoło tańczyły małe płomyczki. Naprzeciwko stała sofa obita ciemno-czerwonym aksamitnym materiałem, a po obu jej stronach stały dwa fotele obite aksamitnym złotym materiałem. Ściana znajdująca się naprzeciwko mnie była w pół zajęta regałem z książkami. Drugą część ściany stanowiła szafa, w której co dzień pojawiał się nowy komplet szat i ubrań na dany dzień. Przy prawej ścianie była toaletka, na której stały kosmetyki i perfumy. Obok było biurko do odrabiania prac domowych. W tej samej ścianie było przejście do kolejnych 2 małych pokoi. Jedno to była skromna, lecz urocza łazienka a drugie to mała kuchnio-jadalnia. Jednym słowem? Wymarzone miejsce. Jak zwykle otworzyłam drzwiczki szafy i ubrałam się w to, co zaoferowała mi szafa. Potem usiadłam przy toaletce, zaczęłam się malować i zastanawiać.
Jestem bardzo ciekawa jak okropny będzie ten dzień. Najpierw przeszukanie torby w pokoju wspólnym, wyśmiewanie się na śniadaniu, upokarzanie na przerwach, obrażanie na lekcjach, spotkanie z Harrym i Ronem, powrót i nareszcie złagodzenie codziennego bólu...
Na zegarku pokazała się 6:00, więc postanowiłam wrócić do pokoju wspólnego. Podałam Grubej Damie hasło, i nie oglądając się usiadłam w miękkim fotelu przy kominku.Wyjęłam jedną książkę z torby i zaczęłam ją czytać.
- Patrzcie kto tu siedzi! Toż to przecież Panna Szlamiona Granger!- w pokoju wybuchły śmiechy.
-No, to pora na rutynowy przegląd torby.- powiedział Potter. Tak, Ten sam Potter, który ma bliznę na czole. Ten sam Potter, którego nazywają "Wybrańcem". Nawet nie zareagowałam, gdy moja torba wywróciła się nagle do góry nogami. Nie było tam nic ciekawego. Tylko książki, atrament, pióro i pergamin. Gdy Harry i Ron zdali sobie z tego sprawę, wrzucili wszystko do torby.
-Tym razem ci się upiekło, Granger. Nie spóźnij się.- Warknął Weasley i razem z Potterem wyszedł z pokoju wspólnego Gryffindoru.
Ron i Harry byli w tym samym wieku co ja. Weasley jest troszkę wyższy ode mnie, ale Potter jest tego samego wzrostu co ja. Kiedyś się przyjaźniliśmy, ale teraz to moi wrogowie. To dlatego, że przyjaźnię się z Pomyluną, i koleguję z Malfoyem. Odkąd przestaliśmy się przyjaźnić, stali się tyranami. Znęcają się nad młodszymi, wyśmiewają się z Nevillea. Ale najgorsze jest to, co robią ze mną...
Kolejną część rozdziału wstawię jak tylko będę miała czas. Najprędzej w przyszłym tygodniu. Proszę o zostawianie komentarzy.
R.N.E.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeżeli wiecie, jak trudno jest wylewać swoje emocje, myśli i pomysły do internetu, wiecie ile kosztuje nadzieja, to zostawcie mi tu choć jeden komentarz...