Otworzyłam
drugie pudełeczko. W środku były dwie pary kolczyków (niebieskie i różowe
serduszka), bransoletka ze srebra (ze srebrnych serduszek oczywiście) oraz
naszyjnik z pięknie zdobionym sercem w srebrne diamenciki (Oczywiście cały
naszyjnik ze srebra). Zachwycona prezentami położyłam się na chwilę i
rozkoszowałam się smakiem jednej z czekoladek. Postanowiłam na razie schować to
wszystko do kufra.
Zamknęłam kufer i wybrałam się do łazienki. Na szczęście każde dziewczyńskie dormitorium miało łazienkę. Gdy tylko weszłam, natychmiast odkręciłam kurek z gorącą wodą. Gdy wanna się napełniła w ¾ puściłam trochę zimnej wody i dodałam olejku o zapachu lawendy. Zrzuciłam z siebie wszystkie ubrania, i całkiem naga stanęłam przed lustrem. Obejrzałam swoje ramiona. Na barkach miałam kilka małych blizn po nieudanych tatuażach. Całe ramiona od barków po przedramiona miałam zapełnione różnymi tatuażami. Harry i Ron nie zwracają na nie uwagi. Ale tylko oni o nich wiedzą. Nie jestem pewna czy Draco je zauważył. Mam nadzieję, że był tak zajęty gapieniem się na moje piersi, że ich nie zauważył. Wiele z nich symbolizuje to czego mi brak, lub to czego często doświadczam, np. dwa gołębie – wolność i miłość, koniczynka – szczęście, perła – łzy, róża – romans itd. Mam też herb Gryffindoru i Hogwartu. Nie wiem co Draco we mnie widzi. Co z tego, że mam talię osy, duże piersi, piękne oczy i włosy. Co z tego, skoro będąc ze mną będzie miał problemy z Weasleyem i Potterem? Nie rozumiem go.
Odwracam się, zakręcam kurek i wchodzę do gorącej, lecz nie parzącej wody. To jedna z moich ulubionych form odpoczynku. Rozłożyłam się w wannie, delektując się zapachem świeżej lawendy. Wreszcie mogę sobie pozwolić na taki odpoczynek.
Po 20 minutach wyszłam z wody. Wysuszyłam się zaklęciem i włożyłam czarne getry. Do tego dobrałam kremową bluzkę z długim rękawem. W końcu nadeszła 18. Założyłam szatę i wyszłam kierując się do Wielkiej Sali z zamiarem zjedzenia kolacji. Po drodze nie widziałam nikogo szczególnego. Weszłam przez wielkie dębowe drzwi. Usiadłam na swoim ulubionym miejscu – przy końcu stołu, najbliżej wyjścia. Na spokojnie nałożyłam sobie 2 naleśniki serem i nalałam szklankę dyniowego soku. Zjadłam tę kolację nie nękana przez nikogo. Nawet Luna z tą swoją bardzo-mi-cię-żal miną nie podeszła. Postanowiłam iść do wujka Severusa. Spojrzałam na stół nauczycielski. Oczywiście wujka nie było na kolacji. Wstałam od stołu i ruszyłam w stronę lochów. Po drodze zaczepił mnie Zabini.
-Hej Mionka, jak leci? – zapytał jak zwykle pogodny.
-Hej. A, nawet dobrze. Nie widziałeś wujka Snape’a? – spytałam.
-Tak, akurat jak wszedłem do wielkiej Sali to go minąłem. Szedł w stronę lochów. – No, chociaż idę w dobrą stronę. Zeszliśmy do korytarza, w którym znajdowały się lochy. Z gabinetu akurat wychodziła nauczycielka zielarstwa, profesor Sprout. Pewnie dostarczała wujkowi jakieś składniki do eliksirów. Nawet nas nie zauważyła.
-A co słychać u ciebie i Dracona? Są jakieś pikantne szczególiki? – Zapytał z diabelskim uśmiechem Blaise. No nie no, jego chyba pogięło!
-Nie. A teraz wybacz, ale muszę odwiedzić wujka. – zakończyłam rozmowę. Otworzyłam drzwi do jego gabinetu i rozejrzałam się po wnętrzu. Za biurkiem siedział wujek. Zamknęłam za sobą drzwi.
-Co cię tu sprowadza Hermiono? – Zapytał wujek. Ubrany był w swoją ulubioną czarną szatę i spodnie tego samego koloru.
-Wiesz wujku, z tą sprawą powinnam była się zgłosić od razu. – postanowiłam nakapować na tych debili.
-Siadaj i mów o co chodzi. Zrobię mięty – odpowiedział. Jak ja lubię, kiedy traktuje mnie normalnie i zachowuje się jak normalny człowiek.
-Więc… Pamiętasz, jak się pokłóciłam z Potterem i Weasleyem w drugiej klasie? – kiwnął głową – I… od tamtego czasu oni… oni się nade mną znęcają. – zrobiłam przerwę – Co rano przeszukują moją torbę, naśmiewają się ze mnie. A wiesz czemu nigdy po lekcjach nie siedzę w bibliotece? – pokręcił głową, zaprzeczając – bo oni zabierają mnie do swojego dormitorium… I… I robią mi różne rzeczy… - znów pauza – I dzisiaj… dzisiaj zaatakowali mnie i Dracona w pokoju życzeń. – Odważyłam się spojrzeć wujkowi w oczy. Teraz była w nich mieszanka współczucia i nienawiści do tych dwóch Gryfonów.
-Czy robili ci coś jeszcze? – Zapytał bardzo opanowanym głosem.
-Często mnie bili, zwłaszcza kiedy robiłam coś nie po ich myśli. – powiedziałam czując, jak spada mi kamień z serca. W końcu ktoś mi z tym pomoże.
-Hermiono, powiedz mi tylko jedną rzecz. Czy chcesz, żebym poszedł z tym do profesor McGonnagal i do dyrektora Dumbledora? Tylko oni mogą wymierzyć im sprawiedliwą karę. – pal licho! Niech idzie! Ale ja pójdę z nim. Już dawno powinni dostać za swoje.
-Tak! Ale pod warunkiem, że będę mogła iść z tobą. – postawiłam warunek.
-Dobrze. Tu masz miętę. Wypij ją a ja pochowam to wszystko. Potem pójdziemy razem. – Zgodził się.
Piłam powoli, ponieważ napój był gorący. Podczas gdy sączyłam miętę, wujek uporządkował swoje biurko. Po paru minutach opróżniłam kubek, i oddałam go Snape’owi, który odłożył go na stolik. Potem zadał mi bardzo dziwne pytanie.
-Czy Potter i Weasley wspominali ci coś, że masz dziś do nich przyjść?
-Tak… A co? – odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
-Mam pomysł. Pójdziemy razem do Dyrektora. W drodze powrotnej, żeby udowodnić winę tych dwóch będziesz szła sama przodem, a my z Dumbledorem i profesor McGonnagal pójdziemy za tobą ukryci zaklęciem kameleona. Gdy zauważą, że jesteś sama, na 100% cię zaatakują. A wtedy cię uwolnimy i oni zostaną ukarani. A, i mam ostatnie pytanie; Czy chcesz by Draco z nami poszedł? – Podoba i się ten pomysł.
-Tak, chcę żeby z nami poszedł. Plan też mi się podoba. Chodźmy. – ruszyliśmy w krótką drogę do gabinetu Dyrektora.
Po 10 minutach dotarliśmy na miejsce. Wujek zapukał do drzwi. Gdy usłyszeliśmy hasło „Proszę wejść” Weszliśmy do środka.
-Co cię tu sprowadza, Severusie? – zapytał Dyrektor patrząc spod swoich okularów-połówek.
-Przyszedłem w sprawie Pottera i Weasleya. Tym razem chodzi o coś zupełnie innego. Hermiono, opowiedz wszystko. – poprosił. Usiadłam i opowiedziałam mu całą Historię. Gdy skończyłam, do pomieszczenia weszła profesor McGonnagal.
-Profesorze Dumbledore… Severusie, Hermiono, co wy tu robicie? – zapytała zdziwiona.
-Siadaj Minewro. Mamy kilka kwestii do omówienia w sprawie Pottera i Weasleya. – Opowiedziałam jej wszystko od początku.
Zamknęłam kufer i wybrałam się do łazienki. Na szczęście każde dziewczyńskie dormitorium miało łazienkę. Gdy tylko weszłam, natychmiast odkręciłam kurek z gorącą wodą. Gdy wanna się napełniła w ¾ puściłam trochę zimnej wody i dodałam olejku o zapachu lawendy. Zrzuciłam z siebie wszystkie ubrania, i całkiem naga stanęłam przed lustrem. Obejrzałam swoje ramiona. Na barkach miałam kilka małych blizn po nieudanych tatuażach. Całe ramiona od barków po przedramiona miałam zapełnione różnymi tatuażami. Harry i Ron nie zwracają na nie uwagi. Ale tylko oni o nich wiedzą. Nie jestem pewna czy Draco je zauważył. Mam nadzieję, że był tak zajęty gapieniem się na moje piersi, że ich nie zauważył. Wiele z nich symbolizuje to czego mi brak, lub to czego często doświadczam, np. dwa gołębie – wolność i miłość, koniczynka – szczęście, perła – łzy, róża – romans itd. Mam też herb Gryffindoru i Hogwartu. Nie wiem co Draco we mnie widzi. Co z tego, że mam talię osy, duże piersi, piękne oczy i włosy. Co z tego, skoro będąc ze mną będzie miał problemy z Weasleyem i Potterem? Nie rozumiem go.
Odwracam się, zakręcam kurek i wchodzę do gorącej, lecz nie parzącej wody. To jedna z moich ulubionych form odpoczynku. Rozłożyłam się w wannie, delektując się zapachem świeżej lawendy. Wreszcie mogę sobie pozwolić na taki odpoczynek.
Po 20 minutach wyszłam z wody. Wysuszyłam się zaklęciem i włożyłam czarne getry. Do tego dobrałam kremową bluzkę z długim rękawem. W końcu nadeszła 18. Założyłam szatę i wyszłam kierując się do Wielkiej Sali z zamiarem zjedzenia kolacji. Po drodze nie widziałam nikogo szczególnego. Weszłam przez wielkie dębowe drzwi. Usiadłam na swoim ulubionym miejscu – przy końcu stołu, najbliżej wyjścia. Na spokojnie nałożyłam sobie 2 naleśniki serem i nalałam szklankę dyniowego soku. Zjadłam tę kolację nie nękana przez nikogo. Nawet Luna z tą swoją bardzo-mi-cię-żal miną nie podeszła. Postanowiłam iść do wujka Severusa. Spojrzałam na stół nauczycielski. Oczywiście wujka nie było na kolacji. Wstałam od stołu i ruszyłam w stronę lochów. Po drodze zaczepił mnie Zabini.
-Hej Mionka, jak leci? – zapytał jak zwykle pogodny.
-Hej. A, nawet dobrze. Nie widziałeś wujka Snape’a? – spytałam.
-Tak, akurat jak wszedłem do wielkiej Sali to go minąłem. Szedł w stronę lochów. – No, chociaż idę w dobrą stronę. Zeszliśmy do korytarza, w którym znajdowały się lochy. Z gabinetu akurat wychodziła nauczycielka zielarstwa, profesor Sprout. Pewnie dostarczała wujkowi jakieś składniki do eliksirów. Nawet nas nie zauważyła.
-A co słychać u ciebie i Dracona? Są jakieś pikantne szczególiki? – Zapytał z diabelskim uśmiechem Blaise. No nie no, jego chyba pogięło!
-Nie. A teraz wybacz, ale muszę odwiedzić wujka. – zakończyłam rozmowę. Otworzyłam drzwi do jego gabinetu i rozejrzałam się po wnętrzu. Za biurkiem siedział wujek. Zamknęłam za sobą drzwi.
-Co cię tu sprowadza Hermiono? – Zapytał wujek. Ubrany był w swoją ulubioną czarną szatę i spodnie tego samego koloru.
-Wiesz wujku, z tą sprawą powinnam była się zgłosić od razu. – postanowiłam nakapować na tych debili.
-Siadaj i mów o co chodzi. Zrobię mięty – odpowiedział. Jak ja lubię, kiedy traktuje mnie normalnie i zachowuje się jak normalny człowiek.
-Więc… Pamiętasz, jak się pokłóciłam z Potterem i Weasleyem w drugiej klasie? – kiwnął głową – I… od tamtego czasu oni… oni się nade mną znęcają. – zrobiłam przerwę – Co rano przeszukują moją torbę, naśmiewają się ze mnie. A wiesz czemu nigdy po lekcjach nie siedzę w bibliotece? – pokręcił głową, zaprzeczając – bo oni zabierają mnie do swojego dormitorium… I… I robią mi różne rzeczy… - znów pauza – I dzisiaj… dzisiaj zaatakowali mnie i Dracona w pokoju życzeń. – Odważyłam się spojrzeć wujkowi w oczy. Teraz była w nich mieszanka współczucia i nienawiści do tych dwóch Gryfonów.
-Czy robili ci coś jeszcze? – Zapytał bardzo opanowanym głosem.
-Często mnie bili, zwłaszcza kiedy robiłam coś nie po ich myśli. – powiedziałam czując, jak spada mi kamień z serca. W końcu ktoś mi z tym pomoże.
-Hermiono, powiedz mi tylko jedną rzecz. Czy chcesz, żebym poszedł z tym do profesor McGonnagal i do dyrektora Dumbledora? Tylko oni mogą wymierzyć im sprawiedliwą karę. – pal licho! Niech idzie! Ale ja pójdę z nim. Już dawno powinni dostać za swoje.
-Tak! Ale pod warunkiem, że będę mogła iść z tobą. – postawiłam warunek.
-Dobrze. Tu masz miętę. Wypij ją a ja pochowam to wszystko. Potem pójdziemy razem. – Zgodził się.
Piłam powoli, ponieważ napój był gorący. Podczas gdy sączyłam miętę, wujek uporządkował swoje biurko. Po paru minutach opróżniłam kubek, i oddałam go Snape’owi, który odłożył go na stolik. Potem zadał mi bardzo dziwne pytanie.
-Czy Potter i Weasley wspominali ci coś, że masz dziś do nich przyjść?
-Tak… A co? – odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
-Mam pomysł. Pójdziemy razem do Dyrektora. W drodze powrotnej, żeby udowodnić winę tych dwóch będziesz szła sama przodem, a my z Dumbledorem i profesor McGonnagal pójdziemy za tobą ukryci zaklęciem kameleona. Gdy zauważą, że jesteś sama, na 100% cię zaatakują. A wtedy cię uwolnimy i oni zostaną ukarani. A, i mam ostatnie pytanie; Czy chcesz by Draco z nami poszedł? – Podoba i się ten pomysł.
-Tak, chcę żeby z nami poszedł. Plan też mi się podoba. Chodźmy. – ruszyliśmy w krótką drogę do gabinetu Dyrektora.
Po 10 minutach dotarliśmy na miejsce. Wujek zapukał do drzwi. Gdy usłyszeliśmy hasło „Proszę wejść” Weszliśmy do środka.
-Co cię tu sprowadza, Severusie? – zapytał Dyrektor patrząc spod swoich okularów-połówek.
-Przyszedłem w sprawie Pottera i Weasleya. Tym razem chodzi o coś zupełnie innego. Hermiono, opowiedz wszystko. – poprosił. Usiadłam i opowiedziałam mu całą Historię. Gdy skończyłam, do pomieszczenia weszła profesor McGonnagal.
-Profesorze Dumbledore… Severusie, Hermiono, co wy tu robicie? – zapytała zdziwiona.
-Siadaj Minewro. Mamy kilka kwestii do omówienia w sprawie Pottera i Weasleya. – Opowiedziałam jej wszystko od początku.